Budowa trwała blisko dwa lata. Jest już na finiszu. Gdy spadnie śnieg i chwyci mróz, pasjonaci narciarstwa będą mieli nowe miejsce do uprawiania sportów zimowych. Dostaną do dyspozycji stok Biała Góra położony w Justynówce koło Tomaszowa Lubelskiego.
Co jeszcze zostało do zrobienia? – To już właściwie końcówka. Jeszcze teren pod stacją trzeba wyrównać – mówi jeden z mężczyzn pracujących przy budowie wyciągu.
– Odbiór techniczny planujemy na koniec października, a otwarcie ośrodka najpewniej z pierwszym śniegiem – zapowiada Marzena Czubaj-Gancarz, wójt gminy Tomaszów Lubelski.
– Jeszcze trwa doposażanie obiektu, były już natomiast pierwsze szkolenia z obsługi wyciągu – dodaje Waldemar Miller, sekretarz gminy.
To samorząd realizuje tę wartą ponad 6,3 mln złotych inwestycję, do której udało się uzyskać przeszło 2,6 mln zł unijnej dotacji. Na północnym stoku Białej Góry powstał orczykowy wyciąg narciarski, a przy nim także budynek, w którym znajdą się kasy, garaże na ratraki i armatki śnieżne. Tu również działać ma gastronomia i wypożyczalnia sprzętu narciarskiego.
Nie wszystko prowadzić będzie gmina.
– My planujemy zarządzać wyciągiem. Na pewno wzrośnie przez to sezonowo zatrudnienie. Pomieszczenia dla restauracji czy wypożyczalni nart chcemy natomiast wynająć podmiotom zewnętrznym – mówi Grzegorz Gałan, skarbnik gminy Tomaszów Lubelski.
Na razie nie potrafi określić, jaki będzie cennik narciarskich karnetów. – Skalkulujemy to tak, żeby nie tracić, ale nie liczymy na jakiś bardzo duży zarobek. Będzie dobrze, jeśli prowadzenie stacji pozwoli nam się bilansować, czyli nie dokładać do interesu – uważa Gałan.
Przekonuje, że na uruchomieniu wyciągu zarobić będą mogli mieszkańcy okolicznych miejscowości, np. prowadząc pensjonaty czy wynajmując pokoje turystom. Miejscowi patrzą na inwestycję z dużą nadzieją.
– Jak budowa ruszyła, to ceny działek natychmiast skoczyły. Poszły w górę nawet o 100 procent. A teraz jest tak, że nikt już ziemi nie chce sprzedawać – opowiada Elżbieta Ciszek, sołtys Justynówki. Mówi, że ludzie budują domy właśnie z myślą o tworzeniu bazy noclegowej.
Pamięta czasy, kiedy na Białej Górze jeździli narciarze. Uważa, że miejsce jest świetne, choć raczej nie dla początkujących, tylko bardziej zaawansowanych. – Bo stok nie jest długi (ma niespełna 300 metrów – red.), ale stromy. Trzeba umieć jeździć, żeby sobie poradzić – mówi pani sołtys. Ale w tym też widzi szansę, bo inne stoki w regionie są raczej mniej wymagające. – Na tym nie tylko nasze wioski skorzystają, ale cała gmina i powiat. Bo tereny mamy piękne, ale w sumie biedne, a w turystyce jest szansa – dodaje Renata Piech, sołtys Majdanu Górnego II.
Anna Szewc, Dziennik Wschodni