Po wielkiej batalii skonsolidowanej, działającej jako jeden organizm branży narciarskiej – możemy przekazać wreszcie wiadomość – stacje narciarskie w Polsce będą mogły powitać narciarzy, snowboardzistów i wszystkich miłośników sportów zimowych, zgodnie z tym co zakomunikowali rządzący na dzisiejszej konferencji prasowej.
Polskie ośrodki narciarskie i turystyczne, po 46 dniach totalnego zamrożenia otworzą swoje stoki dla rekreacji od 12 lutego. Postulowaliśmy o to już od ponad miesiąca. Fakty są następujące:
– nie ma i nie było potwierdzonych ognisk zakażeń koronawirusem podczas aktywności w przestrzeniach otwartych, w tym również na stokach,
– eksperci NIGDY nie mówili o tym, że nasza branża stanowi niebezpieczeństwo,
– sezon narciarski mamy za sobą w 2/3,
– jesteśmy poza świętami i feriami czyli największym ruchem na stacjach.
Deklaracje rządu co do otwarcia stoków narciarskich były tak zmienne, że nikt nie wiedział, czy śnieżyć czy nie śnieżyć. Żeby uratować choć część sezonu, znaczna część stacji zdecydowała się na naśnieżenie stoków. Stoki zostały jednak zamknięte, a przez ostatnią odwilż i bardzo wysokie plusowe temperatury – większość śniegu, który był zmagazynowany, popłynęła.
Przy wariancie optymistycznym, duże ośrodki, mieszczące się w rejonach górskich mogą jeszcze odrobić do 20% strat, natomiast małe ośrodki, szczególnie poza górami, nie więcej niż 10%.
Trzeba też głośno powiedzieć, że nadal nie mamy rozwiązań wsparcia dla naszej branży, bo ta która funkcjonuje obecnie, pokrywa straty raptem w kilku procentach, a wiele ośrodków, czego się nie mówi, nawet w tym marginalnym stopniu wsparcia nie otrzymuje.
Na utrzymanie naszych ośrodków zarabiamy w ciągu 3 miesięcy, odebrano nam już 2,5 miesiąca. Jak w dwa tygodnie zarobić na cały rok?
05.02.2021